- PL
- EN
Powiedzenie mówi "rob to co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia". Ale czy na pewno tak to działa? Czy praca może być (wyłącznie) przyjemnością. Czy nadal jest wtedy pracą? Gdzie jest granica, gdy kończy się praca a zaczyna się zabawa. Omawiam ten temat w kontekście branży kreatywnej.
W branży kreatywnej, istnieje subtelna granica między wykonywaniem pracy na zlecenie a zaspokajaniem własnych ambicji twórczych. Ta granica jest często niewidoczna i łatwo ją przekroczyć, co może prowadzić do problemów zarówno dla twórcy, jak i dla klienta. Jak rozpoznać ten moment i jak go unikać, by zachować balans między rzemieślniczą precyzją a efektywnością biznesową?
Wielu grafików i projektantów, nawet tych doświadczonych, spotyka się z momentem, w którym projekt wydaje się „gotowy”, spełniając założenia klienta, ale niekoniecznie twórcy. To moment, kiedy projektant zaczyna „dopieszczać” pracę, nie dla dobra projektu czy klienta, ale by zaspokoić własne ambicje i potrzeby estetyczne. Ta dodatkowa praca może trwać godzinami, ale czy zawsze jest uzasadniona?
Klienci zazwyczaj nie szukają arcydzieł czy konkursowych projektów – potrzebują skutecznych rozwiązań, które spełnią ich cele biznesowe. Projekt, który jest dobrze wykonany pod względem technicznym i wizualnym, ale też efektywny czasowo, często wystarczy, by sprostać ich oczekiwaniom. Warto zadać sobie pytanie: czy nadmierne dopracowywanie projektu przynosi rzeczywistą wartość klientowi, czy może jest jedynie wyrazem naszej własnej potrzeby doskonałości?
Wyobraźmy sobie sytuację, w której projektant kończy zlecenie w dwie godziny, osiągając zadowalający rezultat. Jednak decyduje się poświęcić dodatkowe cztery godziny na poprawki, które z perspektywy klienta niewiele zmieniają. To moment, w którym warto się zastanowić: czy te dodatkowe godziny są naprawdę pracą na rzecz klienta, czy może służą tylko naszej wewnętrznej satysfakcji?
Dla niektórych klientów dodatkowe godziny pracy nad projektem mogą być nie do zaakceptowania – nie dlatego, że nie cenią staranności, ale dlatego, że nie widzą w nich wartości dodanej. W takich sytuacjach projektant musi umieć postawić granicę, a może nawet przyznać przed sobą, że część pracy wykonywana jest bardziej dla własnego zadowolenia niż dla osiągnięcia celów klienta.
Każdy projektant powinien dążyć do znajdowania równowagi między realizacją własnych ambicji a spełnianiem potrzeb klienta. Kluczem jest świadomość, kiedy dodatkowa praca przynosi rzeczywistą wartość, a kiedy jest już tylko formą autoprezentacji. Jeśli nasze stawki i budżet pozwalają na dodatkowe godziny pracy, to świetnie – możemy pozwolić sobie na dążenie do ideału. Ale jeśli klient oczekuje solidnego projektu w rozsądnej cenie, nie ma sensu przekraczać granicy, gdzie praca staje się bardziej naszym własnym hobby niż usługą.
Refleksja nad tym, gdzie kończy się praca na rzecz klienta, a zaczyna się praca dla własnej przyjemności, jest kluczowa w branży kreatywnej. Warto pamiętać, że klient kupuje rozwiązanie problemu, a nie zawsze dzieło sztuki. Znalezienie tej delikatnej równowagi może zaowocować zarówno zadowoleniem klienta, jak i poczuciem spełnienia dla twórcy. W końcu, jak to często bywa w sztuce, mniej może znaczyć więcej.
Słuchamy naszych klientów, by dobrze zrozumieć ich potrzeby i znaleźć dedykowane rozwiązania. Każdy człowiek i każdy biznes jest inny. Nawet podobne problemy wymagają często innych metod, by mogły być skuteczne. Dobry briefing to fundament usługi.